Od dawna zanosiłam się z zamiarem stworzenia na blogu cyklu postów dotyczącego żywienia dzieci. Teraz nadszedł na to idealny moment, gdyż mój młodszy synio właśnie ukończył 4 miesiące i wchodzi w kolejny etap- poznawania nowych smaków. Mama więc na nowo się dokształca i chętnie podzieli się tą wiedzą:)
Po co ten cały cykl? Jeszcze 4 lata temu ciężko było znaleźć choć jedno źródło, w którym opisane byłyby wszystkie ważne aspekty dotyczące rozszerzania diety malucha... Szperałam w książkach, w Internecie i w otrzymanych ze szpitala poradnikach, często znajdowałam w nich sprzeczne ze sobą informacje i najnormalniej w życiu głupiałam... nie wiedziałam co mogę dziecku podać, a czego powinnam się wystrzegać. Dopiero z czasem nauczyłam się, że do wszystkiego należy podchodzić ze zdrowym rozsądkiem i kierować się przede wszystkim matczyną intuicją. Ona nigdy nie zawodzi.
Do kogo skierowane są te posty? Głównie do mam i przyszłych mam, ale również do tatusiów, bo niby dlaczego odcinać ich od uczestniczenia w odżywaniu ich własnych dzieci? Ale również do osób, które w jakikolwiek sposób wpływają bądź mogą wpływać na jakość serwowanych dziecku posiłków. Mam tu na myśli babcie, teściowe, ciotki "dobra rada", wszystko wiedzące sąsiadki itd. Wiem, że przy pierwszym dziecku takich osób pojawi się wkoło rodziców wiele, a jeszcze więcej będzie "złotych rad" usłyszanych od tychże osób... rad niejednokrotnie ze sobą sprzecznych lub już dawno nieaktualnych (a jest takich naprawdę wiele). Postaram się zebrać w tym cyklu wszystkie najcenniejsze informacje, by wejście w ten nowy etap nie był dla rodzica trudny i stresujący, bo udzieli się to również maluchowi, a przecież może być miło, zabawnie i przede wszystkim zdrowo!
Do kogo skierowane są te posty? Głównie do mam i przyszłych mam, ale również do tatusiów, bo niby dlaczego odcinać ich od uczestniczenia w odżywaniu ich własnych dzieci? Ale również do osób, które w jakikolwiek sposób wpływają bądź mogą wpływać na jakość serwowanych dziecku posiłków. Mam tu na myśli babcie, teściowe, ciotki "dobra rada", wszystko wiedzące sąsiadki itd. Wiem, że przy pierwszym dziecku takich osób pojawi się wkoło rodziców wiele, a jeszcze więcej będzie "złotych rad" usłyszanych od tychże osób... rad niejednokrotnie ze sobą sprzecznych lub już dawno nieaktualnych (a jest takich naprawdę wiele). Postaram się zebrać w tym cyklu wszystkie najcenniejsze informacje, by wejście w ten nowy etap nie był dla rodzica trudny i stresujący, bo udzieli się to również maluchowi, a przecież może być miło, zabawnie i przede wszystkim zdrowo!
Chciałabym zaznaczyć już na samym początku, że posty, które będą pojawiały się w Strefie Dziecka oparte będą przede wszystkim na moim doświadczeniu jako matki dwójki dzieci. Nie mam wykształcenia medycznego... ani nawet pokrewnego:), za to mam za sobą ostatnie 4 lata poświęcone między innymi na zgłębianie tajników dotyczących żywienia naszych pociech i oczywiście na gotowanie dla mojego starszego synka .Z gotowych dań ze słoiczków korzystałam naprawdę sporadycznie- przeważnie raz do roku podczas wakacyjnych wyjazdów. Nie jestem ich zwolenniczką chociażby ze względu na ich zbyt wysoki koszt... kiedyś przeliczyłam, że samodzielne gotowanie jest co najmniej dwukrotnie tańsze od gotowych dań w słoiczkach, choć wymaga odrobiny wiedzy, pomysłu no i oczywiście czasu, a nie każdy sobie może na taki luksus pozwolić. Dlatego nie oceniam mam kupujących obiadki w słoiczkach, a jedynie zachęcam je do gotowania w domu. W jednym z kolejnych postów opiszę jak poświęcając jedno popołudnie przygotować obiadki na cały miesiąc.
Czas przejść do meritum.
A teraz kilka podstawowych wskazówek, o których należy pamiętać przygotowując się do podania dziecku pierwszych poza- mlecznych posiłków:
1. NAJPIERW WARZYWA POTEM OWOCE- przyjęło się, by rozszerzanie diety dziecka rozpoczynać od podawania skrobanego jabłuszka, tak przynajmniej robiły nasze mamy. Okazuje się jednak, że jego słodki smak może skutecznie zniechęcić malucha do próbowania bardziej wytrawnych smaków, które znajdziemy w warzywach, dlatego warto byłoby zacząć od marchewki, ziemniaka czy dyni, a dopiero po jakimś czasie (powiedzmy po ok. 2 tygodniach) przejść do podawania jabłka. Drugim bardzo ważnym powodem takiej właśnie kolejności podawania produktów jest fakt, iż u dzieci, które rozpoczęły swoją przygodę z jedzeniem właśnie od warzyw zauważono większe ich spożycie w późniejszych okresach życia. Dzięki temu możemy mieć wpływ na kreowanie nawyków żywieniowych u naszych maluchów.
2. NOWE PRODUKTY WPROWADZAMY POJEDYNCZO- jeżeli chcemy mieć kontrolę nad prawidłowym żywieniem malucha musimy bacznie obserwować jego reakcję na poszczególne produkty, dlatego powinniśmy je wprowadzać pojedynczo i w odstępach co najmniej 3-dniowych. W praktyce wygląda to tak, że zaczynamy np. od gotowanej marchewki, po 3 dniach gotujemy marchewkę z ziemniakiem, a po kolejnych 3 dodajemy do nich przykładowo dynię. Jeżeli zaobserwujemy u dziecka jakąś reakcję alergiczną (np. wysypkę) to będzie jasne, który produkt uczulił naszego malucha i będziemy wiedzieć co należy na jakiś czas wyeliminować z diety dziecka.
3. NAWYKI ŻYWIENIOWE- dbajmy o różnorodność na talerzu naszej pociechy, to dzięki niej nasze dziecko w przyszłości będzie chętniej sięgało po nowe, nieznane produkty żywnościowe. Inaczej- im bardziej jego jadłospis będzie urozmaicony za młodu tym większa szansa na jego otwartość na nowe smaki w późniejszych latach życia. I druga ważna sprawa- być może wykreowanie u dziecka zdrowych nawyków żywieniowych pozwoli uniknąć w przyszłości zachorowań na tzw. choroby cywilizacyjne (nadciśnienie, otyłość, cukrzyca).
3. NAWYKI ŻYWIENIOWE- dbajmy o różnorodność na talerzu naszej pociechy, to dzięki niej nasze dziecko w przyszłości będzie chętniej sięgało po nowe, nieznane produkty żywnościowe. Inaczej- im bardziej jego jadłospis będzie urozmaicony za młodu tym większa szansa na jego otwartość na nowe smaki w późniejszych latach życia. I druga ważna sprawa- być może wykreowanie u dziecka zdrowych nawyków żywieniowych pozwoli uniknąć w przyszłości zachorowań na tzw. choroby cywilizacyjne (nadciśnienie, otyłość, cukrzyca).
4. TŁUSZCZ- jest niezwykle istotnym składnikiem w diecie dziecka. Nie dość, że poprawia konsystencję i smak dania co może pomóc w przekonaniu małego niejadka do nowych pokarmów, to dodatkowo jest ważnym źródłem energii, pomaga we wchłanianiu witamin i budowie komórek naszego malucha. Dlatego powinien być dodawany do każdego obiadku dziecka, najlepiej naprzemiennie tłuszcz roślinny ze zwierzęcym (oliwa z oliwek, dobrej jakości masło), po jednej płaskiej łyżeczce do każdego posiłku.
5. NIE DOPRAWIAMY SOLĄ ANI CUKREM- na to przyjdzie jeszcze czas, nastąpi to prawdopodobnie w momencie przestawienia dziecka na "nasze dorosłe" jedzenie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie byśmy i my- rodzice zdecydowanie ograniczali solenie czy dosładzanie swoich potraw, oczywiście wszystko dla dobra naszych dzieci:)
Na etapie niemowlęctwa całkowicie rezygnujemy z soli i cukru, gdyż nie są one dziecku do niczego potrzebne. Uczymy dziecko jeść "czyste" gotowane bądź pieczone warzywa a tym samym przyzwyczajamy jego podniebienie do ich naturalnego smaku. W późniejszym etapie rozwoju smak potraw będziemy mogli "podkręcić" np. ziołami czy miodem.
I jeszcze jedna rzecz, tak już bardziej od strony technicznej- należałoby zaopatrzyć się w małe słoiczki. Można je kupić o dowolnej pojemności na allegro albo zbierać np. słoiczki po koncentracie pomidorowym czy innych przetworach. Przy pierwszym dziecku miałam całą zbieraninę słoików... tym razem postanowiłam zakupić sobie 2 komplety odpowiedniej wielkości (na obiadki pojemność 250 ml, na deserki 100-130 ml), to na razie powinno wystarczyć.
No i zaprzyjaźnimy się na jakiś czas z blenderem, więc dobrze byłoby takowy mieć pod ręką. Przy robieniu pierwszych musów nie polecam blenderów ręcznych, gdyż nie zawsze dokładnie zmiksują całą zawartość garnka, a grudki w obiadku niemowlaka mogą być dość niebezpieczne. Jeżeli jednak taki właśnie posiadacie to najlepiej po zmiksowaniu dania przetrzeć je jeszcze przez sito... co niestety jest dodatkową robotą zajmującą czas, no ale jak mus to mus...:)
A już niebawem pojawi się post na temat nowego schematu żywienia niemowląt, który opublikowano w 2014 roku. Zapraszam.
Źródła zdjęć użytych w poście: 1, 2, 3, 4, 5.
Na etapie niemowlęctwa całkowicie rezygnujemy z soli i cukru, gdyż nie są one dziecku do niczego potrzebne. Uczymy dziecko jeść "czyste" gotowane bądź pieczone warzywa a tym samym przyzwyczajamy jego podniebienie do ich naturalnego smaku. W późniejszym etapie rozwoju smak potraw będziemy mogli "podkręcić" np. ziołami czy miodem.
I jeszcze jedna rzecz, tak już bardziej od strony technicznej- należałoby zaopatrzyć się w małe słoiczki. Można je kupić o dowolnej pojemności na allegro albo zbierać np. słoiczki po koncentracie pomidorowym czy innych przetworach. Przy pierwszym dziecku miałam całą zbieraninę słoików... tym razem postanowiłam zakupić sobie 2 komplety odpowiedniej wielkości (na obiadki pojemność 250 ml, na deserki 100-130 ml), to na razie powinno wystarczyć.
No i zaprzyjaźnimy się na jakiś czas z blenderem, więc dobrze byłoby takowy mieć pod ręką. Przy robieniu pierwszych musów nie polecam blenderów ręcznych, gdyż nie zawsze dokładnie zmiksują całą zawartość garnka, a grudki w obiadku niemowlaka mogą być dość niebezpieczne. Jeżeli jednak taki właśnie posiadacie to najlepiej po zmiksowaniu dania przetrzeć je jeszcze przez sito... co niestety jest dodatkową robotą zajmującą czas, no ale jak mus to mus...:)
A już niebawem pojawi się post na temat nowego schematu żywienia niemowląt, który opublikowano w 2014 roku. Zapraszam.
Źródła zdjęć użytych w poście: 1, 2, 3, 4, 5.
Powodzenia w poszerzaniu wiedzy przyszłych mam ,moja ma 8 lat ,dopiero od niedawna wie co to sól .
OdpowiedzUsuńBrawo, oby więcej tak świadomych mam!:)
UsuńSuper pomysł :-) rewelacyjny post, żywienie dzieci jest bardzo ważne i my rodzice powinniśmy mieć o tym bardzo szerokie pojęcie. Ja popieram pomysł i czekam na dalsze posty :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i mam nadzieję, że nie zawiodę:),również pozdrawiam:)
Usuńheheheh, genialnie!
OdpowiedzUsuńmyślałam o podobnym cyklu, ale w sumie.....poczytam sobie u Ciebie, nie ma się co dublować ;D
czekam z niecierpliwością na Twój cykl:))))
Kochana, jest tyle tematów do ogarnięcia, że spokojnie starczy ich dla nas obu:), buziaki:)!
UsuńIdealna strefa dla mam :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Ja co prawda rodzę dopiero w lutym ale będę wiedziała gdzie szukać :) plus do tego czasu kiedy będę potrzebowała info powinnaś skończyć cykl :D
OdpowiedzUsuńbtw znajoma poleca mrożenie małych porcji zup-kremów robionych specjalnie dla malucha :)
Do lutego raczej cyklu nie zamknę, gdyż chciałabym go poprowadzić bardziej długofalowo- przechodząc przez wszystkie etapy żywienia dzieci, ale na pewno znajdziesz sporą dawkę informacji na kilka pierwszych miesięcy. Cykl będę sukcesywnie rozszerzać, no chyba, że mi się skończą pomysły:)
UsuńTak tak, mrożenie małych porcji to świetny pomysł. Sama tak robiłam gdy pierwszy synek był młodszy i teraz również rozpoczęłam "produkcję" hurtową słoiczków:)- będzie o tym post:), Pozdrawiam:)