Od jakiegoś czasu mam "zajawkę" na różne kasze. Zawsze je lubiłam jednak mój repertuar kulinarny ograniczał się jedynie do jęczmiennej i gryczanej, takie znałam z dzieciństwa i takie generalnie jadałam w domu rodzinnym. Dopiero jakiś czas temu odkryłam, że stoi przede mną o wiele szerszy wybór kasz, a każda z nich występuje w różnych postaciach, co oczywiście ma ogromny wpływ na różnorodność ich smaków, ale i walorów zdrowotnych.
Tak więc eksperymentuję i zaskoczeniu mojemu nie ma końca. Okazuje się, że chyba jestem jakimś kaszożercą, bo jak na razie każda, absolutnie każda naprawdę mi smakuje. Różnią się od siebie smakiem, sposobem gotowania czy konsystencją, a mimo to wszystkie wpisują się w moje gusta...:)
Kaszy gryczanej niepalonej (czyli nieprażonej) nie miałam jeszcze okazji próbować, więc był to mój swego rodzaju "pierwszy raz". Gotowałam ją nieco krócej niż mówi informacja na opakowaniu, oszczędziłam jej również częstego mieszania, by nie zrobić z niej papki. Ponoć "nasze babcie" po ugotowaniu kaszy otulały ją jeszcze w kołderkę (razem z garnkiem- ma się rozumieć:P), by sobie spokojnie doszła, ale ja zrezygnowałam z tego zabiegu:)
Składniki:
- 1 szkl. nieugotowanej kaszy gryczanej niepalonej Symbio
- 1,5 szkl. chudego rosołu z kurczaka (wykorzystałam resztkę, która mi została)
- 1 szkl. wody
- 1 szkl. ugotowanego i obranego bobu
- 1 mały pęczek świeżego koperku
- sól i pieprz do smaku
- ser Ceko Piórko 3% tłuszczu- do posypania (opcjonalnie)
Rosół wraz z wodą doprowadziłam do wrzenia, do wywaru wsypałam kaszę i gotowałam na małym ogniu pod przykryciem tylko od czasu do czasu mieszając (w razie potrzeby należy dolać wody).
Bób ugotowałam w lekko osolonej wodzie, zahartowałam zimną wodą, ostudziłam i obrałam.
Do ugotowanej kaszy dodałam posiekany koperek, zamieszałam, potem dodałam bób i ponownie delikatnie zamieszałam. Doprawiłam niewielką ilością soli i pieprzu, gdyż rosół był bardzo esencjonalny. Na koniec posypałam startym serem Piórko.
Wyszedł pyszny i zdrowy obiad, który z powodzeniem można zabrać do pracy. Pierwszy raz gotowałam kaszę w rosole i muszę przyznać, że w smaku wyszła rewelacyjna.
Uwaga! Przy odgrzewaniu należy dodać odrobinę wody.
Ten gatunek kaszy nie należy do grupy roślin zbożowych, gdyż powstaje z nasion rośliny- gryki. I co najciekawsze- najłatwiej ją spotkać właśnie na naszej Lubelszczyźnie:)
Kasza niepalona zawiera o 50% więcej witamin od częściej spotykanej w sklepach kaszy palonej/prażonej, a to za sprawą obróbki technicznej tej drugiej i poddawania jej działaniu wysoką temperaturą. Obie jednak są świetnym źródłem witamin, wapnia, fosforu, żelaza, białka roślinnego, kwasu foliowego, magnezu i potasu. Choć ma podobną kaloryczność do białego ryżu czy makaronu dwujajecznego to jednak zawiera dwukrotnie więcej błonnika- dlatego jest bardzo często polecana osobom dbającym o linię!
Mało tego! Jej cudowne walory zostały docenione również w przemyśle farmaceutycznym, który to liście gryki wykorzystuje w produkcji leków m.in. przeciwko żylakom, miażdżycy, kłopotom krążeniowym czy hemoroidom.
Samo zdrowie, tylko jeść!:)
O proszę, też takiej kaszy nie jadłam i też uważam się za kaszożercę, choć od niedawna. Ostatnio "jarałam się" smakiem kaszy jęczmiennej, której nienawidziłam w dzieciństwie :) W kaszy jest moc!
OdpowiedzUsuńWszystko przede mną ,a która najlepsza ,w sensie najsmaczniejsza?
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszystkie kasze, więc ciężko jest mi powiedzieć która jest najlepsza. Gryczana palona ma swój bardzo specyficzny smak i aromat, ta niepalona wydaje mi się zdecydowanie bardziej delikatniejsza, bardziej zwarta w konsystencji, przypominająca pęczak. Ja osobiście uwielbiam obie, ale są osoby, które nie przepadają za naszą zwykłą gryczaną, i takim poleciłabym właśnie niepaloną.
UsuńBardzo lubię gryczaną niepaloną, ale jest ciężko ją dostać.
OdpowiedzUsuńlubię kasze różniste, więc biorę w ciemno....ale z bobem nie próbowałam robić niczego ponadto, że go gotowałam i jadłam jeszcze parzącego;p
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu i tak go posmakować;)
u nas podobne smaki ostatnio :) też jem sporo kasz i warzyw :)
OdpowiedzUsuńMoja zajawka na kaszę trwa nieprzerwanie od dłuższego czasu :D
OdpowiedzUsuńWitam z powrotem młodą mamę !
Koniecznie wypróbuję :) Uwielbiam bób!! Ale zawsze go jadłam prosto z michy, parząc paluszki ;D Kasze białą uwielbiam, a palonej gryczanej nie cierpię. Także polecam każdemu ;) ;)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować!
OdpowiedzUsuń